sobota, 30 marca 2013

Zdjęcia z wystawy prac Krzysztofa Franaszka "Światłodziura"



Do obejrzenia zdjęcia z wystawy rzeźb Krzysztofa Franaszka "Światłodziura", zorganizowanej przez Galerię Culture Shock. Wystawę można było oglądać na przełomie 2012 i 2013 roku.

Zdjęcia wykonał sam artysta.





Krzysztof Franaszek jest rzeźbiarzem. Tworzy obiekty i instalacje prezentowane do tej pory na czterech wystawach indywidualnych i kilkunastu pokazach zbiorowych w kraju i zagranicą. Między innymi wystawa w warszawskiej Galerii Studio „asfalt” 2009, „centrum” na auli ASP w 2012 roku, czy udział w projekcie kolektywu artystów „lokal to lokal” – organizacja wystawy na terenie i w kontekście poradzieckiej bazy wojskowej. Jego realizacje przestrzenne to często obiekty o dużej skali, zainspirowane konkretnym miejscem, cyklem przemian, obserwacją wszechobecnej ciągłości w konstruowaniu i niszczeniu





Rzeźba miejskiego terenu

Miasto, masa, materia. Przestrzeń, bryły, obiekty. Ścieżka subiektywnej, miejskiej topografii biegnie z wnętrza pracowni artysty poprzez wykrojony kadr widoku z okna i głęboką studnię podwórka. Pustka negatywu w otwartej przestrzeni nagle przypadkowo natrafia na pełny i ciężki pozytyw obelisku. Wszystko ma wymiar i wagę, oraz istnieje wobec, wewnątrz, na zewnątrz, wokół czegoś innego. Wyodrębnione, wycięte, wykopane może jednak zostać uprzedmiotowione i wskazane na nowo, odrywając się od konkretnych miejsc i fragmentów miasta. Dosłownie podważony status materii, ujawnione kulisy i zarysowane nowe przejścia powodują, że dotychczas rozpoznawalna architektura, detale oraz widoki zostają rozłożone i złożone ponownie. Katalizatorem staje się światło, łącząc obiekty i rzeźby z rysunkami, fotografiami, przestrzenią galerii i silnie obecnym kontekstem rozpoznawalnego, oficjalnego centrum Warszawy oraz widzianej od zaplecza podszewki miejskiej materii.



W pracach Krzysztofa Franaszka łączą się jednocześnie różne perspektywy i sposoby ujmowania rzeczywistości. Z jednej strony istnieje realny kontekst, znajome terytorium, będące, mimo fragmentaryczności, dynamiki nieustannych przeobrażeń i ruchu wciąż ścisłym środkiem miasta. W tej konstelacji istnieją najważniejsze punkty odniesienia: była pracownia przy ulicy Poznańskiej, widziany z tarasu na dachu w tej samej kamienicy
czy podczas codziennej drogi Pałac Kultury i Nauki, niby-centrum, paradoksalnie zawieszone w sztucznej pustce Placu Defilad, znaczącej, bo będącej negatywem historycznej gęstości, jeszcze jedną zdekonstruowanym fragmentem miejskiej tkanki. Na tę siatkę orientacyjną nałożony zostaje jednak inny filtr – selekcjonujący miejską materię poprzez jej formy i kształty, materiał, z którego powstała, wychwytujący jej przemiany, procesy tworzenia, transformacji, konstruowania i dekonstruowania poprzez zwykłe zużycie, przypadek czy też celowe działanie. Fragment jezdni, wybrany i wydobyty ze zwykłej miejskiej infrastruktury staje się geometryczną formą, tracąc pierwotny, czysto utylitarny charakter – jednak zachowując coś z autentycznej, mającej własną historię i przesiąkniętej miejskim zużyciem materii. Widok ściany niedokończonego betonowego budynku, służącego jako stelaż na reklamy, wyabstrahowany z oryginalnego umiejscowienia niemal naturalnie zastyga w bryle betonowej płaskorzeźby – ale wciąż w czytelny sposób nawiązuje do skali i formy architektury. Obserwacja miasta w najczystszej, czasem wręcz banalnej postaci zwykłych miejsc i powtarzalnych mechanizmów nakłada się z precyzyjnym, selektywnym kadrowaniem, którego podstawowe założenia wyznacza geometria, forma, własna koncepcja. Te współistniejące relacje dopełnia najlżejszy wymiar rzeczywistości tworzonej poprzez wielokierunkowe i wielostronne wymiany spojrzeń i obrazów, nieprzewidywalne efekty światła jako narzędzia budującego ultranietrwałą, choć wyrazistą materię, zmieniającego proporcje, percepcję i obecność obiektów w przestrzeni.

Wiele prac stało się mimowolnie zapisem i archeologią własnego obszaru, jak odciski i transformacje fragmentów pracowni artysty – miejsca niezwykle znaczącego dla kogoś, kto rozpoczyna proces w oparciu o rzeczywisty wymiar, po to, by później dowolnie go zmieniać, rozszerzać, kompaktować. Dosłowne cytaty, jak odlew rzeźbionych drzwi z kamienicy przy ulicy Poznańskiej balansują na granicy znajomego/nieznajomego, figuratywnego i abstrakcyjnego, czasem wręcz niepokojącego. Opowieść o wymiarach życia poprzez fragmenty, wybrane widoki, zarysowane pola znajduje także swoje aktualne zakotwiczenie i kontynuację w przestrzeni galerii Na Skarpie, gdzie artysta tworzy kolejny kadr i ramuje relację z bezpośrednio sąsiadującym z galerią hotelem sejmowym. Światło wyznacza fikcyjne ścieżki i potencjalne korytarze, łącząc subiektywną artystyczną władzę symboliczną z realnym aparatem władzy jako ciałem na wskroś fizycznie, społecznie i politycznie realnym – w formie autorskiej fantasmagorii miejskiej przestrzeni.

Kaja Pawełek





Więcej zdjęć tu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz